Nad jeziorem

Ernest Bryll

Po Zmartwychwstaniu Panie, poszliśmy na Twoje wezwanie

Do Galilei. Naprawdę nie było w nas wiele nadziei

Wszyscy nad Genezaret sławnym jeziorze starym

Bezradnie przycupnęli

Czy chcieliśmy być razem? Nikt nie rozpalił od razu

Nawet ogniska. To wszystko

A też najprostszej potrawy

Nikt nie miał na to spotkanie

Dlaczego? Czy wielkie sprawy

Umarły przed Zmartwychwstaniem

I nic się nowego nie stanie?

Bo co jest z Jego ciałem

Zmartwychwstał? Czy tak się zdawało

Śmierć z życiem się poplątała?

Samotni. Milczeli. Siedzieli

A On szedł radośnie. Bardzo Ludzki i Wieczny

Niósł smaczną rybę – żeby na spotkaniu

Radować się wspólną pieśnią i ryby smakowaniem

Bo wrócił do nas, do swoich. Wołał – Obudźcie się wreszcie

Upieczcie na ogniu rybę. Jestem. Nie gapcie się na mnie

Bez myśli bez wspomnienia w strachu niezrozumienia

Nie lękajcie się. Cieszcie.

Kwiecień 2011